niedziela, 8 listopada 2009

Koniec nagrań

Dzień 43 i 44 były ostatnimi dniami sesji nagraniowej płyty "Flaki z Olejem".

Czwartek

Niezwykle owocny dzień, zaczęliśmy wcześnie, Marchewa przybył do studia z prowiantem w postaci trzech kabanosków, dwóch bułek i dwóch sztuk żurku z grzankami. Dobre było, w ogóle ostatnio bardzo często zajadam się kabanosami, w końcu w naszym przypadku jest to wyraz zespołowego patriotyzmu. Tegoż dnia nagrałem tak wiele, że trudno mi w tej chwili wszystko wymienić, bardzo dużo smaczków, chórków, dośpiewek, z najważniejszych partii popełniłem szatańską zwrotkę "Dobranocki", przedrefreny i refreny "Klauna" i zwrotki "Chmurek". Dosyć szybko się z tym uporałem, toteż wyszliśmy ze studia wcześniej ze statusem "all vocals done".

Piątek

Zeszło nam się na nagrywaniu wstawek gitarowych do "Chmurek" i "Jagody". W "Jagodzie" miała być mandolina, Marchewa zdobył kontakt do jakiegoś gościa z TVN-u, który posiada takowy instrument i podobno mógłby go nam pożyczyć. Niestety facet nie odpowiadał przez tydzień na telefon, więc trzeba było posłużyć się planem B. Użyliśmy miniaturowej gitarki, coś w stylu ukulele, Marchewa ukradł ją swojemu synowi. Wyszło pięknie:-) W zasadzie to została jeszcze do dogrania partia pianinka w "Chmurkach", ale to już załatwię w poniedziałek w studiu niejakiego Wróbla, kolegi Marchewy.

W poniedziałek nasz producent zasiądzie do miksów. Dla niewtajemniczonych, miksy to takie zabiegi, dzięki którym instrumenty zyskują pogłos, nakładane są na nie kompresory dźwięków i różne cuda dopełniające ich brzmienie. Ustalane są poziomy głośności poszczególnych instrumentów, no i wszystko jest wyrównywane. To tak mniej więcej:-) Miksy mogą potrwać ze dwa tygodnie, albo więcej.

Potem mastering. W zależności od różnych zależności wygląda to różnie. W masteringu chodzi o to, żeby gotowy materiał brzmiał potężnie i zajebiście w ogóle. To kolejna obróbka brzmieniowa. To tak mniej więcej:-) Idąc za przykładem płyty "Death Magnetic" mastering może polegać na tym, że zgłaśnia się miks o 17 decybeli i po problemie:-)

Kiedy usłyszycie pierwsze kawałki? 
Bardzo mało prawdopodobne, że przed koncertem w Piasecznie. Grudzień jest za to prawie pewny.
Kiedy płyta wyjdzie w sklepie? 
Wszystko zależy od tego jak szybko Jobacz skończy prace nad poligrafią i jak sprawnie będzie przebiegać współpraca z drukarnią. Patronaty już są załatwione, koncerty niestety nie. Na pewno w 2010 roku i na pewno warto będzie czekać:-)

That's all folks! Misja bloga spełniona, wracamy z newsami na www.kabanos.net, dziękujemy za czytanie naszych wpisów, do zobaczenia na koncertach!

flac i olay
Zenon K

środa, 4 listopada 2009

Dzień 41+ 42

Koniec nagrań tuż tuż!! Tak, tak, już niebawem Marchewa zasiądzie do miksów!! Spieszę donieść co ostatnio ubarwiło flaka.

W poniedziałek niestety nie miałem czasu na studio ze względu na pracę magisterską, którą udało mi się tegoż dnia (w końcu) złożyć w dziekanacie... We wtorek i środę spotkaliśmy się na zaledwie parę godzin. Nagrałem wszystkie pancerne partie wokalne w "Czołgu", w całym utworze drę ryja, to będzie jeden z pierwszych numerów, które usłyszycie z tej płyty! Co do reszty moich prac wykończeniowych, na tę chwilę wygląda to tak:

-refren i podbicie przedrefrenu "Klauna",
-brydż i kawałek zwrotki "Zupy Kalafiorowej",
-szatańska zwrotka "Dobranocki",
-potężny ryk w "Budzie dla Azora",
-podbicie pancerne w przedrefrenie "Jagody"
-wykończenie stalowe w "Kozie",
a także kilka smaków i parę innych kaloszy...

Została nam jeszcze do nagrania mandolina w "Jagodzie" oraz pianinko i gitarka akustyczna w "Chmurkach". Trzeba też wstawić psy do "Budy...":-) Najważniejsze, że widać już horyzont.

z prądem rzeki płyną tylko zdechłe ryby

ano ba,
Zenio

piątek, 30 października 2009

Dzień 38 + 39 + 40

I oto w końcu znalazłem trzy kropelki czasu, aby wam nasmarkać ile szczypt oleju porosło flak.

WTOREK, lekki nieżyt nosa, panika, inhalacja (Boiled Water & Amol), Otrivin do nosa, a do gardzieli siedem kolorowych tabletek, w tym trzy przezroczyste, jadę do studia, cel - zakończyć nagrywanie melodyjnych wokali, po kilku godzinach cel zostaje osiągnięty - "Margaryna" i "Chmurki" nagrane, sprawnie, szybko, bezboleśnie.

ŚRODA, lekki nieżyt nosa trwa, inhalacja, Otrivin, tabletki, oficjalne rozpoczęcie nagrywania ciężkich, pancernych wokali. Sesja krótka, późno zaczęliśmy, wcześniej skończyliśmy. Zrobiliśmy wstawki do "Margaryny" i całe "Mordy". Podczas sesji "Zęby w Ścianę" po pierwszym dniu darcia ryja miałem całe gardło do wymiany, tym razem odbyło się bezboleśnie - czyżbym bezwiednie nauczył się korzystać z przepony?:-)

CZWARTEK, lekki nieżyt nosa trwa i chuj i co mu zrobisz? inhalacja, Otrivin, tabletki, dużo sobie z Marchewą gadaliśmy, o kobietach, o wolności, o tym jak fajnie było latać za piłką srajtkiem będąc i ogólnie nostalgia nas ogarnęła... a tak przy okazji zarejestrowałem wszystkie mordy w "Wampirzycy" wraz z seksownymi podskórnymi szeptami i podbiłem mocniejszym wokalem refren w "Zamkniętych Główkach". Ależ to jest refren teraz.... aaaaaaGHHHH!

Piątek, Sobota i Niedziela wolne od pracy, został mi do nagrania anthem song "Czołg" *to w ogóle chyba będzie mój najulubieńszy Kabanos song of all time* i reszta ciężkich wokali, czyly -

-refren i podbicie przedrefrenu "Klauna",
-brydż i kawałek zwrotki "Zupy Kalafiorowej",
-szatańska zwrotka "Dobranocki",
-potężny ryk w "Budzie dla Azora",
-podbicie pancerne w przedrefrenie "Jagody"
-wykończenie stalowe w "Kozie",
a także kilka smaków i parę innych kaloszy...

W tzw. "międzyczasie" kończę moją pracę magisterską, stąd też mój ABC (absolutny brak czasu) i ZTB (zaniedbywanie tegoż bloga) za co was serdecznie P (pozdrawiam).

Zasoby wstają rano
Bułeczka i mleczko
Codziennie jest to samo
Kawusia, ciasteczko
Mielą ozorem bzdety tak siak, byle jak
Ich blade oczy widzą wielki, pusty... świat!

Ich liebe Flaki
Zenuś

p.s. We wtorek o piątej nad ranem urodziło się pierwsze kabanosowe dziecko. Leszek tatusiem:-)

wtorek, 27 października 2009

Dzień 36 + 37

Ech, w końcu znalazłem dwie chwile, żeby wam napisać co i jak. To był czwartek i piątek. Nieżyt nosa trwał i nie wiedzieliśmy co ze sobą robić:-) Zarejestrowałem trochę background vocals, zaśpiew podskórny do refrenu "Jagody" i szatana do "Dobranocki". W "Jagodzie" wyszło to jakoś po radziecku, i Marchewa wpadł na pomysł by dograć tam mandolinę pod melodię wokalu. Robi się z tego kawałka niezła wieś:-) Generalnie tekst jest również umieszczony na wsi i muzyka skoczno-wiejsko-punkowa, ale z pazurem. W ostatecznym rozrachunku nie wiadomo jeszcze jak to będzie wyglądać, ale możecie już się zacząć bać:-)

W piątek spotkaliśmy się tylko na chwilę, Marchewa dograł akustyczne gitary w "Dobranocce" (tak, nie Lech, Marchewa, Lech nie ma czasu na głupoty, a Lodzia jest leworęczny i nie zagra na gitarze akustycznej dla praworęcznych). Wpadłem też na pomysł, żeby podbić w "Budzie Dla Azora" refren akustycznymi gitarkami i wyszło bardzo fajnie i mam nadzieję, że w tej opinii nie będą sam:-) W poniedziałek Marchewa zadzwonił do mnie, że ma nieżyt nosa i musi się kurować. Jutro, to jest dzisiaj, to jest we wtorek, powinienem kontynuować nagrywanie kolejnych melodyjnych wokali, mimo iż nadal ten mój nos jest nieco zapchany, ale w końcu, kto by się przejmował głupotami...:-)

Ułóż się tak jak chcesz i śpij spokojnie

toteż czynię,
Zenek Kupatasiak

środa, 21 października 2009

Dzień 34 + 35

Z tymi wokalami to się zejdzie:-) Obecnie ze względu na zakatarzone nozdrza jestem unable to record anything. W związku z tym, wspólnie z Kapitanem Marchewą grzebiemy w tym co już żem nagrał i bawimy się w "podstrajanie" i "uładzanie" nagranych już wokali - lots of fun. W międzyczasie wpadł do nas Lodzia, który zwrócił nam uwagę na to, że kompletnie nie można zrozumieć o czym ja "śpiewam" (nie w sensie, że z tekstu, tylko, że w sensie ze ścieżek wokalnych, sens tekstu swoją drogą:-) Ze względu na moją manierę ala żul spod budki z piwem, raczej nie da się tego przeskoczyć, także macie kolejny dobry powód, by kupić w sklepie płytę z książeczką i tekstami:-)

Czas spać, umyj się i się kładź,

toteż czynię,
Zenko Kupatasko

poniedziałek, 19 października 2009

Dzień 33

PIĄTEK

Tego dnia dużo piłem w studiu i dużo gadaliśmy z Marchewą na tematy różnorakie. Przypadkiem odkryłem, że Marchewa jest fanem nowej fali australijskiej alternatywy - Karnivool, Dead Letter Circus, Melodyssey - łał, porządnie u mnie tym zapunktował:-) Nagrałem calutki wokal do "Jagody". Ten utwór będzie otwierał płytę "Flaki z Olejem". Wiejsko-punkowo-zadziorny hit:-) Zmieniłem nieco melodię w refrenie, gdyż stwierdziłem, że ta stara jest mało emocjonująca. Potem wzięliśmy się za "Dobranockę", ostatni numer na płycie. Nagrałem do niego wszystkie melodyjne wokale (pozostawiając charczące, diaboliczne zwrotki na później), ale nie zdążyliśmy ich przesłuchać. Poza tym pod koniec sesji miałem lekko rozedrgany głos, co w weekend przerodziło się w tzw. przeziębienie. W sobotę nie nagrywaliśmy bo miałem inną robotę, w poniedziałek z kolei Marchewa musiał zostać z dzieckiem w domu, także do nagrań wracamy jutro. W momencie gdy to piszę mam zasmarkany nos i bolące gardło, więc ciekaw jestem co ja z siebie wycisnę za kilkanaście godzin:-)

Hej Ho
Zewsząd napiera zło
W misia przebiera się
By dopaść cię

flaki uber alles,
zeneko kupatasko

czwartek, 15 października 2009

Dzień 31 + 32

I oto hejże hola kolejny raport ze studia,

WTOREK

Przybyłem do studia spóźniony (co jak się miało okazać, będzie normą) i po kilku łykach mołdawskiego wina (wokaliści powinni pić wino podczas sesji, nie wiem do końca o co chodzi, ale to ponoć pomaga!) rozpocząłem rejestrację śladów do utworu "Zamknięte Główki". Od strony wokalnej melodyjny numer z anthemicznym refrenem, od strony muzycznej najbardziej progresywny kawałek na płycie. Coś dla fanów "Czczej Jeźdźczy Szatana Na Czczo", dużo szybkich gitarowych riffów, szczypta psychodelii, no i wyszło z tego coś takiego jakby Muse spotkało się z Mastodonem i z żulem spod blaszaka.

Opiszę wam może jak to wszystko wygląda. Wchodzę sobie do oddzielnego, dźwiękoszczelnego pomieszczenia, gdzie w centralnym punkcie, w otoczeniu bębnów i wzmacniaczy znajduje się mikrofon na statywie i membrana filtrująca. Ona jest po to, żebym nie zapluł drogiego mikrofonu (tak, wokaliści się zajebiście plują) i po to, żeby nie słychać było charakterystycznego podmuchu powietrza przy takich spółgłoskach jak np. "p". Obok mikrofonu mam pulpit, na którym kładę sobie tekst, drugą kopie dostaje Marchewa, aby wiedział, w którym miejscu jesteśmy, co ja powinienem zaśpiewać i ew. zgłaszał poprawki co do zawartości lirycznej (np. ostatnio zmieniliśmy w "Klaunie" wers "schylasz się, gdy na drodze leży kłoda" na "skaczesz gdy, na twej drodze leży kłoda", bo jak leży kłoda na drodze to się przez nią skacze, a nie schyla się do niej!:-) W uszach mam słuchawki pchełki, a na nich duże słuchawy, które mają za zadanie wytłumienie dźwięku tak, aby nic z podkładu, pod który "śpiewam" nie przedostawało się do nagrania. Nagrywam całe zwrotki, refreny po kilka razy, a potem siadamy nad tym i wybieramy najlepsze kąski. Zwracamy uwagę na to, czy trafiłem w dźwięk, na emocje, atak, rytmikę, vibrato, tembr głosu i wybieramy to co obaj zaakceptujemy. Tak, tak, Marchewa również chce się ręcami i nogami pod tą płytą podpisać. Oczyszczamy również ścieżki z mlaskania i np. odgłosów odrywającej się śliny ze strun głosowych:-) Czynności niby proste, ale czasochłonne. Ale jak sami chyba już zauważyliście, nagrywamy w komforcie czasowym, nigdzie się nie spiesząc. Cel główny to - PEŁNE ZADOWOLENIE Z PŁYTY. To jedyna idea, która nam przyświeca.

Nawracając do wątka z poprzedniego akapita... Po "Zamkniętych Główkach" zrobiliśmy sobie przerwę na szamanko. Wyskoczyliśmy do Ramzesa na Shoarmę, a po powrocie szarpnęliśmy nieco "Kozę". Najkrótszy numer na płycie, trwający 2 minuty i dobrze znany tym, którzy upolowali sobie wersję acoustic demo w Internecie. Ostrzegam, że tekst uległ modyfikacjom. Tego dnia zdążyliśmy zarejestrować dwie, śpiewane na całe gardło zwrotki.

ŚRODA

W środę przez pogodę (panowało zło i chuj) dotarliśmy do studia z godzinnym opóźnieniem. W dodatku przemoczyłem sobie butki i ochlapał mnie lodową ciapą przejeżdżający samochód (pozdrawiam z tego miejsca kierowcę). Zziebnięty i przemoczony rozgrzałem się mołdawskim winem, co od razu poprawiło moje samopoczucie.

Dokończyłem "Kozę" i zabraliśmy się za "Zupę Kalafiorową". Z pewnością najdziwniejszy numer na płycie. Początkowo chciałem go nazwać "Dziwna piosenka". Zwrotka składa się z trzech części, każda z nich opowiada o czym innym i jest bezdennie głupia, zamiast refrenu jest skoczny punkowy motyw z melodyjną gitarką Lesia, a bridż jest mocno growlowany (aha, wszystkie growle i dziwne harczące odgłosy będę dogrywał na samym końcu - nie chcę popełnić błędu z sesji do "Zębów w Ścianę", kiedy to po ostrym darciu ryja już drugiego dnia zepsułem sobie struny głosowe i nic nie mogłem zaśpiewać)

Po "Zupie" zdążyliśmy jeszcze nagrać zwrotki do "Klauna" (krzyczane refreny na później). Ten utwór jest z kolei typowo nu-metalowy. Przebrzmiewa w nim wyraźne echo "Zębów w Ścianę".

W czwartek dzień wolny od studia. Marchewie zwaliło się parę rzeczy na głowę. Kolejny dzień nagrań w piątek.

Malina grzecznie spała
Obok swojego ciała
A deszczyk
Cichutko
Bębnił w okienko słodziutko


niech się flaczy olej,
Zenio

poniedziałek, 12 października 2009

Dzień 30

I oto nadeszła ta piękna chwila, kiedy wesoło i w ogóle w podskokach, wskoczyłem do studia w celu zarejestrowania odgłosów z paszczy na płytę "Flaki z Olejem". No już normalnie nie mogłem się doczekać:-) Dzisiaj zrobiliśmy beztresowo, bez frustracji i napięcia jąder "Budę dla Azora", ładną piosenkę na ognisko z głębokim przesłaniem, hit będzie! Dużo "śpiewania" generalnie. W trosce o jakość wokali Marchewa przyjął strategię nagrywania kilku/kilkunastu/kilkuset podejść i wybierania co lepszych kąsków, z czego jestem bardzo zadowolony, bo po nagraniu siadamy, przesłuchujemy wszystko i wyłapujemy najdrobniejsze detale i niuansy. Fanów mojej cudownej maniery od razu uspokajam, że ja to nadal ja (nie zamienisz ot tak barana w Annę Marię Jopek:-) Myślę jednak, że odczuwalny będzie skok jakościowy w porównaniu z "Zęby w Ścianę"... i to się tyczy wszystkich instrumentów.

Nawracając jeszcze do "Budy", Marchewa wpadł na fajny pomysł aranżu kwestii "nic to nie zmienia, nie miał nic do powiedzenia" ala chór ministrantów, który wyszedł tak bosko, że na pewno pojawi się banan na waszych mordkach, kiedy w końcu usłyszycie ten numer. Musimy tam jeszcze wgrać "psy", które jutro zabiorę ze sobą do studia w postaci gotowych plików multimedialnych.

Azorek mieszka w budzie
To jego domek
Chowa dwie kości w niej
I chleba parę kromek
Od wiatru i ulewy
Buda go chroni
Lecz ostatecznie ten dobrobyt nie trwał wiecznie


niech się leje flak,
Zen

niedziela, 11 października 2009

Dzień 29

To był dla mnie ostatni dzień sesji. Razem do studia przyjechał ze mną Lodzia, a następie wpadł z wizytą Leszek z żoną:). Nagrałem "Zupę Kalafiorową", "Mordy" oraz "Wampirzycę" i tyle. Spakowałem sprzęt i szczęśliwie wróciłem do domciu. Od poniedziałku Marchewa będzie się mordował z Zenkiem.
Dziękuję za czytanie moim relacji z sesji nagraniowej płyty "Flaki z olejem".
Ildefons Walikogut

piątek, 9 października 2009

Dzień 28

Dzisiejszą sesję rozpoczęliśmy od skończenia "Margaryny", która poszła bardzo sprawnie. Pora na zmianę basu i obniżenie stroju do D-drop. Jestem zakochany w brzmieniu Spectora, dlatego posiadam w swoim arsenale 2 sztuki tego instrumentu - 5 -cio strunowy Rebop oraz 4 -ro strunowy Rex Brown model. Po podpięciu tego drugiego, na którym gram wszystkie numery, które są w drop-D okazało się, że jego brzmienie trochę jednak różni się od Rebopa, na którym gram wszystkie numery strojone do E. Wspólnie z Marchewą posiedzieliśmy chwilę nad dopracowaniem jego brzmienia i zabraliśmy się do nagrywania "Czołgu" oraz "Klauna", które zakończyliśmy ok godziny 14.00. Wówczas do studia zawitał Zenek, który przywiózł ze sobą szamkę. Po spałaszowaniu prawie całej porcji chińszczyzny postanowiłem, iż czas na najtrudniejszy dla mnie do grania numer z całej płyty, opracowany przez nas jako ostatni utwór "Zamknięte główki". Jeszcze przed sesją wiedziałem, że nie będzie mi łatwo. Numer grany jest w dość szybkim tempie, połamanym, 16 -tkowym rytmem.. W jednym miejscu, a dokładnie po bridge'u jest chwilowa pauza, po której następuje wejście na refren. Okazało się, że Hipolit nagrał ten numer w jakimś chorym, arytmicznym tempie (chyba tylko on sam wie, albo i nie, jak tego dokonał), przez co były problemy z ustawieniem markera sygnalizującego tempo. Stwierdziłem zatem, iż spróbuję to zagrać na czuja. Przy bodajże trzecim podejściu walnąłem taką paskudną przednutę, że Zenek który siedział obok na kanapie dosłownie spadł z niej na podłogę ze śmiechu:). Reasumując, trochę się namęczyłem zanim udało mi się skończyć ten kawałek ale jakoś poszło. Jutro ostatni dzień moich zmagań z nagraniem basu do flaków.
Stay rebelious,
Idefons